Sport zbliżony do pięściarstwa pojawił się już na starożytnych igrzyskach, ze współczesnym boksem nie miał on jednak wiele wspólnego – poza rzecz jasna walką przeciwników na pięści, zasady takich pojedynków były minimalne. Walki pięściarskie przypominające z grubsza pojedynki, które możemy oglądać na współczesnym ringu bokserskim pojawiły się w pierwszej połowie XVIII wieku w Anglii. Pierwsza wzmianka o pojedynku na gołe pięści pochodzi z wcześniejszego wieku, mianowicie z roku 1681. Nie wiadomo jednak jakim rozstrzygnięciem zakończyła się walka rzeźnika z kamerdynerem, którzy stanęli naprzeciw siebie w owym starciu.
Boxing School; krótka recenzja gry
Prekursorem współczesnego boksu był niejaki James Figg podobno przegrał tylko raz, wygrywając za to aż 269 razy! Anglik był nie tylko zdolnym bokserem, ale też świetnym szermierzem i pierwszym menedżerem bokserskim, w 1725 roku w swoim londyńskim amfiteatrze zorganizował pierwszą międzynarodową walkę bokserską. Wenecki gondolier – będący na służbie u jednego z angielskich lordów – o ponoć niezwykłej sile ciosu i dysponujący o wiele lepszymi warunkami fizycznymi – zmierzył się tam z jednym z podopiecznych Figga Johnem Whitackerem i został znokautowany, mimo iż trzeba było sporo zapłacić za wstęp na walkę publiczność dopisała.
Następcą Figga został Jack Broughton, wydał on w 1743 roku zasady walki bokserskiej tzw. „London Price Rules”, które honorowano przez niemal wiek. Cztery lata później Broughton wynalazł rękawice bokserskie aby poprawić bezpieczeństwo walczących – w 1741 roku jeden z rywali Broughtona zmarł po walce a wynalazek nie przyjął się od razu dalej walczono na gołe pięści. W 1750 roku mistrz sam znalazł się w ciężkich opałach i zmuszony był się poddać, po tym jak zwany Rzeźnikiem z Norfolk Jack Slack obija go tak dotkliwie że Broughton nic nie widzi.
Boks nie był wolny od szwindli nawet w swoich początkach, w 1771 roku żeby mieć pewność zwycięstwa swojego podopiecznego P. Corcorana w walce o mistrzostwo, jego protektorzy przekupili przeciwnika B. Dartsa by ten padł na początku starcia. Oczywiście nie był to przypadek odosobniony.
Pokonując B. Gregsona w 1807 roku nowym mistrzem świata w boksie, został masarz John Gully, sam jeszcze tego samego roku przegrał z H. Pearcem po długim ponad 59 rundowym starciu, które obserwowało ponoć 150 tysięcy ludzi, boks stał się mega popularnym sportem. Uprawiała go również arystokracja, walki toczono nawet na salonach!
W 1810 roku brytyjski ciężarowiec a zarazem węglarz Tom Cribb i były niewolnik amerykański Tom Molineaux stoczyli walkę o mistrzostwo świata, po 28 rundach powinno być po walce a Molineaux powinien dzierżyć tytuł, Cribb leżał nieprzytomny. Ówczesnym ludziom nie mieściło się w głowach by Murzyn miał zostać mistrzem świata. Przeszukiwano go, czy czasami nie ukrył w dłoniach ołowianych kul, kiedy zakończono te zabiegi Cribb oprzytomniał i walkę kontynuowano, pod wpływem gróźb Molineaux zrezygnował jednak z jej toczenia. Oczywiście wielu zapragnęło rewanżu wieszcząc złoty interes, zakłady przekroczyły milion funtów. I tym razem tłum nie pozwolił wygrać byłemu niewolnikowi, ten z obawy o bezpieczeństwo musiał się poddać.
13 maja 1833 roku w Londynie odbyła się pierwsza w historii walka o pas mistrzowski. Brytyjczyk James Ward otrzymał pas po jednej ze swoich zwycięskich walk od swojego protektora lorda Lonsdale’a, kiedy lord po kolejnej walce chciał mu przekazać jeszcze okazalszy pas mistrz odmówił, mówiąc że się wycofuje i pas powinien otrzymywać jego następca po sięgnięciu po tytuł. I tak też zrobiono – tradycja jak wiemy przetrwała do dzisiaj. Naprzeciw siebie stanęli S. Byrne i J. Burke, w 99 rundzie Burke zadał cios po którym rywal już się nie podniósł, umarł trzy dni później. Zwycięzcę nawet aresztowano, został jednak uniewinniony.
Pierwsza „walka stulecia” była bardzo dziwnym starciem, 17. 04. 1860 roku naprzeciw siebie stanęli Amerykanin J. C. Heanan i Brytyjczyk T. Sayers, stawką było mistrzostwo świata. Zainteresowanie pojedynkiem było gigantyczne, mimo iż był on zakazany przez policję. Heanana trenującego w ukryciu pilnował ponoć buldog, jego przeciwnik zaś na miejsce walki przybył niezbyt szlachetnym środkiem transportu a mianowicie wozem do transportu bydła, by ukryć się przed policją, która jednak nie wtrącała się zbytnio. Tłum dwukrotnie wdzierał się na ring, za pierwszym razem pomagając Brytyjczykowi, który był duszony, doprowadziło to do rezygnacji sędziego z prowadzenia zawodów. Walka była kontynuowana bez sędziego i po ponad dwóch godzinach pojedynku i braku rozstrzygnięcia tłum ponownie ją przerwał, chciano wymóc przyznanie tytułu obydwu gladiatorom albo zakończyć ją remisem. W końcu Amerykanin zagrożony nie tylko przez rywala ale i przez rozgorączkowany tłum wziął nogi za pas. I tak „walka stulecia” zakończyła się brakiem wielkiego wygranego!